wtorek, 1 września 2015

Od Thalii (CD Chowlie) - Srokata klacz

        Thalia zaczęła rozglądać się dookoła. Szybko omiotła wzrokiem cały pokład, a jej twarz przybrała odrobinę surowy wyraz. Oczywiście nie była na nic, ani na nikogo zła. Po prostu często robiła taką minę, czy czegoś (lub kogoś) szukała. Była to stara sztuczka, której nauczył ją jej ojciec, podczas ich niemalże tygodniowej znajomości. Miało to miejsce na pokładzie "Zemsty królowej Anny", dokładnie 12 lat temu. Gdy Sztorm sobie o tym przypomniała, dotarło do niej, że odkąd widziała swego ojca (choć nigdy nie łączyły ich stosunki ojciec-córka) minęła równo połowa jej życia. Wywróciła tylko oczami i parsknęła pogardliwie.
Znów szybko się rozejrzała. Nie wiedziała gdzie podziała się Chow, ani jej papuga, po tym gdy musiała zostawić ich na chwilę samych. Piratka popatrzyła na liny, po których wcześniej skakała dziewczyna. Teraz jej tam nie było, a wątpiła że znajdzie ją w bocianim gnieździe. Tylko w takim razie gdzie...
"Oczywiście! Bukszpryt!"- ta myśl od razu przyszła jej do głowy i wydała się całkiem realna. Kapitan skierowała się na dziób statku, gdzie oczywiście znalazła Chow i jej papugę, która siedziała na ramieniu dziewczyny.
Sargent uśmiechnęła się rozbawiona. Ten widok od razu skojarzył jej się z galionem. Było to dziwne skojarzenie, zwłaszcza że te postacie znajdowały się pod bukszprytem. Poza tym Chow nie przypominała obecnego galionu "Przeklętej Syreny". Tego typu figury miały na celu odstraszanie innych, a Syrena "Przeklętej Syreny" nie stanowiła wyjątku. Nie przypominała ładnych rybich kobiet z opowieści rybaków, tylko morskiego potwora, który w dodatku szczerzył ładnie kły w sępim uśmiechu.
-Ale galion już mamy.- rudowłosa podeszła do gościa.- Z resztą, chyba miejsce pomyliłaś, bo galiony są pod, nie na bukszprycie.- zawołała, nie kryjąc rozbawienia.
Młoda brunetka odwróciła się do Thalii i uśmiechnęła z zadowoleniem. Najwyraźniej bardzo podobało jej się siedzenie na bukszprycie.
-Jeśli chcesz, mogę robić za nowy galion.
-W takim razie poszukaj statku o ładniejszej nazwie. Z twoją buźka bardziej przypominasz prawdziwą syrenę, niż przeklętą bestię.- zaśmiała się, widząc minę Chow.
Brunetka zamrugała ze zdziwienia. Najwyraźniej nigdy wcześniej czegoś takiego nie słyszała, zwłaszcza że dla wielu Chowlie wyglądała jak chłopak.
-W takim razie, Ozzi może robić za pierzastego demona.- papuga nimfa słysząc swoje imię, zaczęła kręcić głową z zainteresowaniem.
-Yhym, już wcześniej widziałam.- uśmiechnęła się odrobinę, na wspomnienie o zamieszaniu, jakie wybuchło z powodu papugi. Chow wyszczerzyła się zadowolona, ale zaraz zwróciła się do piratki.
-Nie jesteś zła za to... małe zamieszanie?
-A gdzie tam! - machnęła niedbale ręką i poprawiła kapelusz, który zsunął się jej na czoło.- Myślę że nikt nie ma ci tego za złe. To było całkiem zabawne.
-Doprawdy?- Chow uniosła brew- To się nazywa solidarność. Chociaż jedna osoba na pewno mi tego nie wybaczy.- miała oczywiście na myśli pechowca,  który odważył się ją zaczepia i wylądował w morzu.
-Sądząc po twojej minie wcale ci to nie przeszkadza, co?
-Nie. Ani trochę.
-No i prawidłowo! Co tam Ozzi?- Thalia zwróciła się do żósmej papugi, która kręciła się na ramieniu Chow.
-K*rrrrrrwa mać!
-Z ust mi to wyjąłeś.
Chowlie obserwowała z rozbawieniem dziwną rozmowę tej dwójki. Chociaż, gdy nimfa po raz piąty powtórzyła swoje dwa słowa, uciszyła papugę, pytając się kto ją tego nauczył. Zgadnijcie jaką otrzymała odpowiedź.
-Widzę że się dogadaliście.-Chow zauważyła przekornie.- Ponoć nikt nie rozumie papug lepiej niż piraci. Czy tak właśnie jest?
-E, tam. Stare przesądy. Owszem, niektórzy mają ary, ale tylko ci którym odcięto język. Taka ciekawostka.
-By za nich mówiły.- Chow szybko skojarzyła, a Sztorm skinął głową.- Ozzi by się do tego nie nadawał.
-A dlaczego nie?- Thalia zaśmiała się cicho- Myślę, że opanował najważniejsze zwroty.
Chow również się uśmiechnęła.
-Masz jeszcze jakieś ciekawostki w zanadrzu?
-Gibbs... ten, który wcześniej do nas podszedł...
-Pierwszy oficer?- zagaiła Chow, a Sargent gwizdnęła z aprobatą.
-Widzę, że znasz się na rzeczy.
-Coś tam wiem. I co z nim?
-Hoduje małpę. Kapucynkę... ej, co to za spojrzenie? Mówię prawdę! Trzyma ją na dole, ale często paraduje z nią na pokładzie.
-A ty? Masz małpę czy papugę?
Sargent uśmiechnęła się tajemniczo. Pomyślała o swoim pupilku, który pływał w okolicach statku, czekając aż ktoś nierozważny wpadnie do wody i odpłynie na tyle daleko od statku, by mogła go pochwycić.
-Naprawdę chcesz wiedzieć?- odpowiedziała jej kiwnięciem głowy. Na ustach Sztorm wciąż tańczył ten sam uśmiech, nawet gdy zaczęła nuci melodię, która przywoływała Skatę. Wyjęła z kieszeni flakonik z krwią i podała go Chowlie.
-Otwórz to i wrzuć do oceanu.
Dziewczyna uniosła brwi, ale z zaciekawieniem wykonała zadanie. Płyn zaczął bawić przeźroczystą wodę, tworząc niewielki czerwony punkt. Chwilę później ze szkarłatnego kręgu wyłonił się łeb konia. A przynajmniej zwierzęcia, które wyglądało jak koń.
-Kelpia.- W głosie Chow, Thalia wyczuła radość i wielką ciekawość.
-Znasz się na koniach, co?
-Tych stworzeń nie nazwałabym końmi, ale tak. Jak ma na imię?
-Skata.
Thalia rzuciła do wody kawałek mięsa, który zaraz zniknął w paszczy each uisce. Skatę wydają z siebie przeraźliwym dźwięk, przypominający wdowa lament, a następnie zanurkowała w morskiej pianie.

                         ~***~

-A oto Dernier. Ostatni Ląd, czy jak my to nazywamy... Kraniec Świata!- krzyknął ktoś na pokładzie.
W istocie oczom załogi ukazał się ląd, który część z nich znała aż za dobrze. Wiązały się z nią pewne wspomnienia, jednak mimo wszystkiego nie były one zbyt dobre. Zwłaszcza dla Thalii, która od jakiegoś czasu unikała wyspy jak ognia. 
-A więc jesteśmy.- zwróciła się do Chwolie.- Wszystko w porządku?  
-Jasssne. Dzięki. Naprawdę nie chcesz się tutaj zatrzymać? Wiem, że dla was domem jest ocean, ale... 
-Nie w tym rzecz. No, nie do końca.  
-Acha. Kolejna tajemnica, co?- Chow uśmiechnęła się odrobinę.- Rozumiem, że dlatego mam milczeć? 
-Dobrze rozumujesz. Pożegnałabym się na lądzie, ale...
-Wolisz nie opuszczać pokładu.
-... I zniknąć najszybciej jak to możliwe. Dokładnie.
"Przeklęta Syrena " odpłynęła do portu. Kątem oka Thalia zauważyła, jak niektórzy kamraci rozglądając się nerwowo. Oczywiście tylko niewielka część z nich brała udział w kradzieży, ale każdy kto służy na "Przeklętej Syrenie " zna historię statku.
-No, to tu nasze drogi się rozchodzą.- zauważyła Sztorm. Może i nie znają brunetki zbyt długo, ale zdążyła ją polubić.
-Czy ja wiem... może jeszcze kiedyś się skrzyżują.
-Mam nadzieję. Daj znać, gdy będziesz potrzebować transportu.
-Oczywiście. Daj znać, gdy będziesz potrzebować towarzyszą,  który zapłaci milczeniem.
Na pożegnanie, Thalia zasalutowała jej tak ironicznie, że Chow zaczęła się śmiać. Opuściła pokład z Hrabią Ozyrusem Ozbornusem Gilmastrem pierwszym Mistralem (?), ale Thalia miała dziwne przeczucie, że jeszcze kiedyś się spotkają.
"Przeklęta Syrena " znów wypłynęła. Wyglądało to tak, jakby sam okręt chciał znaleźć się jak najdalej od Dernier. Sztorm obserwowała port, który z każdą chwilą był coraz dalej. Stojący obok niej Gibbs odetchcą z ulgą. Thalia również chciała pozwolić sobie na chwilę wytchnienia, ale nadal była niespokojna. Coś jej się w tym wszystkim nie podobało, ale nie wiedziała co. Miała wrażenie, że ktoś ich obserwuje...


Chow, wybacz mi to zakończenie i sposób w jaki przyspieszyłam podrów *^*
A tobie, NyanKocie daję teraz wolną rękę i penergii pole do popisu XD