Słońce wychyla
się zza horyzontu, ale ja już jestem na nogach i obserwuję wędrówkę
pomarańczowej kulki. Choć stwierdzenie "już" nie jest dobre. Dobre
byłoby "jeszcze". No tak, jeszcze, bo wieczorem zaczęłam utrwalać
sobie frapujące mnie zaklęcie z zakresu niby-białej magi... Ale zaklęcie mogło
posłużyć też do tych "złych"czynów. Hympffff... Śmieszy mnie ta myśl.
Ludzie myślą, że jest magia biała i czarna. A tak na prawdę - magia jest
jednolita, tylko niektórzy myślą, że jedne zaklęcia są złe, a inne dobre. Ha!
Śmieszne...
- Visphota! -
wołam, wstając z pozycji siedzącej na progu domu. Odwracam się plecami do lasu
za mną i rozglądam za tą dziwaczną istotą zwaną wilkiem.
W końcu Vis
zwleka się z łóżka i przychodzi do mnie.
- Co tak długo?
To nie ty ślęczałaś nad zaklęciem przez całą noc, leniu. Idziemy trenować, no
już!
Wadera nie jest
zachwycona, ale idzie ze mną. Po chwili jesteśmy już w środku lasu, biegniemy.
Obie się rozbudziłyśmy. Słońce jest już w prawie normalnej pozycji porannej.
Słyszę, jak ptaki zaczynają śpiewy. Wywracam oczami. Jakoś nigdy mi to nie
przypadło do gustu...
Pół godziny
później siedzę na drzewie okrakiem i patrzę, jak moja towarzyszka pije wodę.
Uśmiecham się na myśl, żeby ją wrzucić do wody, ale niewątpliwie wtedy
skończyłybyśmy trening na dziś, a mamy jeszcze kilka kilometrów do
przebiegnięcia. I przede wszystkim, zwykle trenuję dłużej niż pół godziny, no
naprawdę!
- Vista! -
wołam i rzucam w jej stronę kamykiem. Wpada on do wody, chlapiąc Vis w oczy.
Ona sama odwraca się do mnie z wywalonym jęzorem mówiącym: "Spadaj,
jeszcze piję!" - Oj, Vis... Wystarczy, ja rozumiem że wczorajsze testy z
eliksirem od wysychania nie były najlepszym pomysłem, ale nie wiedziałam, że ma
takie skutki uboczne... No, biegniemy dalej. Do... - Patrzę na horyzont. Widać
stąd prawie całe Vastaan. - Do tamtej polany, dobrze? Potem koniec.
Po paru
minutach jesteśmy już w drodze. Wiatr się trochę ruszył, wieje mi w twarz
mocniej, potęgowany prędkością z jaką biegnę. Obok mnie pędzi Vis, zadowolona
tak samo jak ja z tego treningu. Lubi to, ale ma drobny problem. Wczoraj
testowałam na niej eliksir wysuszający i teraz cały czas pije. Uśmiecham się
krzywo na wspomnienie jej nagłego skoku na zewnątrz, w deszcz po wypiciu
eliksiru... Wyglądała, jakby deszczu od lat nie widziała. Poszłam potem do
niej, a ona podstępna diablica, podłożyła mi się pod nogi i wylądowałam w
błocie razem z nią.
- Jesteśmy. Jak
chcesz idź na polanę, ja zostanę tu na drzewie i poćwiczę nogi. - Vita jednak
kładzie się pod drzewem na które wlazłam.
Wzruszam
ramionami i wspinam się trochę wyżej. W końcu gdy odnajduję odpowiednią gałąź,
nie wysoko, jakieś 2 metry nad ziemią, siadam i odchylam się do tyłu. Zwisam z
gałęzi zahaczona jedynie nogami. Opuszczam ręce, zamykam oczy - wyglądam pewnie
jakbym zasnęła.
Po kilku
minutach słyszę kroki. Vis też je usłyszała, stoi już i warczy cicho.
Otwieram oczy,
ale nie dość szybko by zareagować. Jakiś facet leci w moją stronę i nim zdążę
się unieść, wpada mi w ręce - dosłownie. Siła odbicia powoduje jego
przewrócenie się, a mój upadek z gałęzi. Zdążam jednak wylądować w kuckach.
Widzę, że on też jest w kuckach, ale jeszcze mnie nie zauważył - jest odwrócony
w drugą stronę. Podcinam mu nogi półobrotem, on lekko przewraca się na klęczki.
Błyskawicznie łapię za sztylecik w bucie, celuję nim w plecy klęczącego i staję
nad mężczyzną.
- Spieszysz się
gdzieś? - pytam z ironicznym uśmiechem.
<Lars? Mam
nadzieję, że to nie uwłacza Twojej godności XD >
Trochę mnie to "obezwładnienie" gryzie, w końcu po coś te punkty pojedynku są ;P
OdpowiedzUsuńTak myslałam, że tu może być problem... Eh, nigdy nie pisze opek do których nikt nic nie ma
OdpowiedzUsuńE tam, każdemu się może zdarzyć. Zawsze mogę to obrócić na swoją stronę w dokończeniu
UsuńA tak z innej beczki, to uważam iż atak jest w twoim przypadku spektakularniejszą wersją
OdpowiedzUsuń,, Dzień dobry"
Blogu nie zdychaj! Cezar chce na tobie pisać!
OdpowiedzUsuń~ Badzio śmutny Cieziar
Nie smutaj Cezarze, albowiem już powróciłam z Dalmacji x3 (Nikt tak już nie mówi na Chorwację, ale SZA! Ciągle żyję starożytnym Rzymem)
Usuń