czwartek, 9 lipca 2015

Od Yanan: Spieszysz się gdzieś?

Słońce wychyla się zza horyzontu, ale ja już jestem na nogach i obserwuję wędrówkę pomarańczowej kulki. Choć stwierdzenie "już" nie jest dobre. Dobre byłoby "jeszcze". No tak, jeszcze, bo wieczorem zaczęłam utrwalać sobie frapujące mnie zaklęcie z zakresu niby-białej magi... Ale zaklęcie mogło posłużyć też do tych "złych"czynów. Hympffff... Śmieszy mnie ta myśl. Ludzie myślą, że jest magia biała i czarna. A tak na prawdę - magia jest jednolita, tylko niektórzy myślą, że jedne zaklęcia są złe, a inne dobre. Ha! Śmieszne...
- Visphota! - wołam, wstając z pozycji siedzącej na progu domu. Odwracam się plecami do lasu za mną i rozglądam za tą dziwaczną istotą zwaną wilkiem.
W końcu Vis zwleka się z łóżka i przychodzi do mnie.
- Co tak długo? To nie ty ślęczałaś nad zaklęciem przez całą noc, leniu. Idziemy trenować, no już!
Wadera nie jest zachwycona, ale idzie ze mną. Po chwili jesteśmy już w środku lasu, biegniemy. Obie się rozbudziłyśmy. Słońce jest już w prawie normalnej pozycji porannej. Słyszę, jak ptaki zaczynają śpiewy. Wywracam oczami. Jakoś nigdy mi to nie przypadło do gustu...
Pół godziny później siedzę na drzewie okrakiem i patrzę, jak moja towarzyszka pije wodę. Uśmiecham się na myśl, żeby ją wrzucić do wody, ale niewątpliwie wtedy skończyłybyśmy trening na dziś, a mamy jeszcze kilka kilometrów do przebiegnięcia. I przede wszystkim, zwykle trenuję dłużej niż pół godziny, no naprawdę!
- Vista! - wołam i rzucam w jej stronę kamykiem. Wpada on do wody, chlapiąc Vis w oczy. Ona sama odwraca się do mnie z wywalonym jęzorem mówiącym: "Spadaj, jeszcze piję!" - Oj, Vis... Wystarczy, ja rozumiem że wczorajsze testy z eliksirem od wysychania nie były najlepszym pomysłem, ale nie wiedziałam, że ma takie skutki uboczne... No, biegniemy dalej. Do... - Patrzę na horyzont. Widać stąd prawie całe Vastaan. - Do tamtej polany, dobrze? Potem koniec.
Po paru minutach jesteśmy już w drodze. Wiatr się trochę ruszył, wieje mi w twarz mocniej, potęgowany prędkością z jaką biegnę. Obok mnie pędzi Vis, zadowolona tak samo jak ja z tego treningu. Lubi to, ale ma drobny problem. Wczoraj testowałam na niej eliksir wysuszający i teraz cały czas pije. Uśmiecham się krzywo na wspomnienie jej nagłego skoku na zewnątrz, w deszcz po wypiciu eliksiru... Wyglądała, jakby deszczu od lat nie widziała. Poszłam potem do niej, a ona podstępna diablica, podłożyła mi się pod nogi i wylądowałam w błocie razem z nią.
- Jesteśmy. Jak chcesz idź na polanę, ja zostanę tu na drzewie i poćwiczę nogi. - Vita jednak kładzie się pod drzewem na które wlazłam.
Wzruszam ramionami i wspinam się trochę wyżej. W końcu gdy odnajduję odpowiednią gałąź, nie wysoko, jakieś 2 metry nad ziemią, siadam i odchylam się do tyłu. Zwisam z gałęzi zahaczona jedynie nogami. Opuszczam ręce, zamykam oczy - wyglądam pewnie jakbym zasnęła.
Po kilku minutach słyszę kroki. Vis też je usłyszała, stoi już i warczy cicho.
Otwieram oczy, ale nie dość szybko by zareagować. Jakiś facet leci w moją stronę i nim zdążę się unieść, wpada mi w ręce - dosłownie. Siła odbicia powoduje jego przewrócenie się, a mój upadek z gałęzi. Zdążam jednak wylądować w kuckach. Widzę, że on też jest w kuckach, ale jeszcze mnie nie zauważył - jest odwrócony w drugą stronę. Podcinam mu nogi półobrotem, on lekko przewraca się na klęczki. Błyskawicznie łapię za sztylecik w bucie, celuję nim w plecy klęczącego i staję nad mężczyzną.
- Spieszysz się gdzieś? - pytam z ironicznym uśmiechem.


<Lars? Mam nadzieję, że to nie uwłacza Twojej godności XD >

6 komentarzy:

  1. Trochę mnie to "obezwładnienie" gryzie, w końcu po coś te punkty pojedynku są ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak myslałam, że tu może być problem... Eh, nigdy nie pisze opek do których nikt nic nie ma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, każdemu się może zdarzyć. Zawsze mogę to obrócić na swoją stronę w dokończeniu

      Usuń
  3. A tak z innej beczki, to uważam iż atak jest w twoim przypadku spektakularniejszą wersją
    ,, Dzień dobry"

    OdpowiedzUsuń
  4. Blogu nie zdychaj! Cezar chce na tobie pisać!
    ~ Badzio śmutny Cieziar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie smutaj Cezarze, albowiem już powróciłam z Dalmacji x3 (Nikt tak już nie mówi na Chorwację, ale SZA! Ciągle żyję starożytnym Rzymem)

      Usuń