sobota, 15 sierpnia 2015

Od Thalii (CD Chowlie) - Prawo oceanu i ,,Przeklętej Syreny"

        Thalia wpatrywała się przez chwilę w nieznajomą, która przedstawiła się jej jako „Chowlie”. Szybko oceniła, czy powinna jej zaufać i zabrać ze sobą na okręt. Co takiego miała do stracenia? Cóż, teoretycznie to nic. Praktycznie… też niezbyt wiele.
Sztorm jednak nigdy nie była zbyt ufna w stosunku do nieznajomych i nigdy nie spuszczała z nich oka. Chociaż większość z nich traktowała bardziej jak kule u nogi, niż wrogów. Zwłaszcza, gdy byli bezradni i nie wiedzieli jak samemu o siebie zadbać.
Ale Chow nie sprawiała wrażenia zagubionej i bezradnej. Była śmiała i całkiem bystra, co bardzo podobało się Thalii. Chyba miała już dość opowiadania i wyjaśniania innym pewnych spraw i istotnych faktów. Ale skoro ktoś potrafił wpaść na nie sam? To zawsze mogłoby oszczędzić jej niepotrzebnych  wyjaśnień. Kim jesteś? Co tutaj robisz? Po co ci ta szabla?- za dużo głupich pytań nasłuchała się w swoim życiu, by zabierać na pokład Szczury Lądowe, które nie wiedzą kim jest jej załoga i ona sama. Ale Chowlie nie wydawała się taką osobą.
„Czemu nie?”- pomyślała Thalia, gdy wyszła już z wody.- „Zawsze to coś nowego. Poza tym miło będzie gościć na pokładzie kogoś, kto nie jest jednookim facetem, młodym złodziejem, mężczyzną z brodą i małpą na ramieniu, czy też… oh, po prostu miło będzie gościć dla odmiany jakąś  d z i e w c z y n ę.”
-Oh, szukasz transportu, tak? W takim razie masz szczęście, dziewczyno, że trafiłaś na mnie.- Thalia wstała i zaczęła zbierać swoje ubrania i przeróżne drobiazgi.- A swoją drogą, wpuścili mnie tutaj bo ładnie poprosiłam.- dodała niewinnie. Jednak naciągany ton jej wypowiedzi wyraźnie wskazywał na to, że Sztorm mogła dostać się tutaj każdą możliwą drogą z wyjątkiem tej, która przewidywała mówienie „proszę”.
-Dlaczego ci nie wierzę?- Chow zaśmiała się kpiąco, a na twarzy Thalii znów zaczął tańczyć złośliwy uśmieszek.
-Też mnie to zastanawia.
-O, już wychodzimy?- było to pytanie retoryczne, ale ruda Piratka i tak na nie odpowiedziała.
-Musimy się spieszyć, więc lepiej wychodź z wody i się ubieraj. Zabierz tylko to, czego potrzebujesz.
Nowo poznana najwyraźniej nie była tym pomysłem szczególnie urzeczona, co nie umknęło uwadze Thalii (niewiele jej umykało). Dziewczyna zapewne wolała jeszcze chwilę posiedzieć w łaźni i nie miała ochoty nigdzie się spieszyć. Poza tym, kto jak kto, ale ona wyglądała na taką osobę, która zawsze gdzieś biegnie.
Obie dziewczyny wyszły z wody, wysuszyły się pospiesznie i zaczęły ubierać. Thalia Sztorm Sargent, z prawdziwego nazwiska Teach, nigdy nie nosiła ze sobą zbyt wielu rzeczy. Trzymała przy sobie tylko te najbardziej potrzebne drobiazgi. Dlatego też oprócz podartej, białej koszuli, ciemnej pary spodni i długich butów, trochę zniszczonych od nadmiernej ilości soli, nie zabrała ze sobą zbyt wiele. Nie obyło się jednak bez skurzanego pasa, do którego doczepiła szablę i bukłak, pełen wody, trucizny lub rumu. Wszystko zależało od tego w jakim rano była nastroju i czy wypchnęła jakiegoś nieudacznika za burtę okrętu.
Jednak oprócz tego wszystkiego miała jeszcze ze sobą kapelusz z białym piórem, pokryty wieloma zadrapaniami i kilkoma dziurami. Tak, kapelusz był w tym wszystkim najistotniejszy. Była to chyba obsesja wszystkich Piratów, jacy pływali na tych wodach.
Mogłeś odebrać Piratowi jego skarb, okręt, czy też podziurawić pokład w jego łajbie. Równie dobrze mogłeś wymordować mu całą załogę, rodzinę, bądź przyłożyć jemu samemu nóż do gardła. Kapitana mogłeś pozbawić honoru, a jego załogę dachu nad głową i morskiej bryzy na twarzy. Gdy byłeś doświadczonym wojownikiem, mogłeś odebrać Piratowi broń. Mogłeś pozbawić go ręki, nogi, oka, czy też życia. Mogłeś kazać mu skakać do wody, prosto w paszczę Krakena. Mogłeś go okraść gdy spał. Jeśli miałeś dużo szczęścia, mogłeś zabrać cały jego dobytek i zostawić Pirata na małej wyspie, z trzema palmami na krzyż. Bez broni, bez załogi i bez ubrań. To wszystko było wybaczalne. Ale jeśli Pirat stracił, lub co gorsza- zgubił swój kapelusz, chustę, lub inne okrycie, który zwykł nosić na głowie, to w oczach swych pobratymców nie mógł już nazywać się Piratem. To była jedna z zasad mórz i oceanów. Taka była zasada Piracka. Prawo, znajdujące się w niespisanym Kodeksie Pirackim. Było ono tak oczywiste, że nie wymagało dowodów w postaci dokumentu. Albowiem papier i tusz mogą się przydać przy innych rachunkach, a tak oczywistych rzeczy nie powinno się spisywać. No bo po co, skoro każdy Pirat znał swój Kodeks na pamięć?
Płomienna dobyła swego kapelusza, otrzepała z kurzu i założyła na morką głowę, kładąc ogromny nacisk, by jej palce jak zwykle poprawiły sam przód nakrycia. Była to wielka „ceremonia” trwająca zaledwie kilka sekund, ale odgrywała ważną rolę dla każdego morskiego straceńca.
Chowlie najwyraźniej to dostrzegła, bo zaczęła przyglądać się Thalii, nie kryjąc rozbawienia. Młodsza dziewczyna kaszlnęła w pięść.
-Ktoś się tutaj przed chwilą spieszył.- przypomniała, a uśmiech nadal nie schodził z jej ust. Piratka wywróciła oczami.
-Tak jest.- zasalutowała jej ironicznie.
Na koniec każda z nich odszukała swą obroń , schowała przy pasie i obie wyszły z łaźni.

                                                                               ~***~

Rudowłosa dziewczyna zaśmiała się, widząc zabawną minę nowej towarzyszki. Chow z kolei zdawała się być nie tyle rozczarowana, co zmieszana. Jakby nie była pewna, czy Piratka nie robiła sobie z niej żartów, wypowiadając na głos nazwę „okręt”.
Albowiem to co dwie dziewczyny miały przed sobą z pewnością okrętem nie było. Nie można było tez nazwać tego małą łajbą. Mała łódka przypominała raczej szalupę ratunkową, jakie często mocuje się  przy okrętach. W środku miała tylko jedną ławkę, oraz parę długich, drewnianych wioseł.
-Została tylko jedna, czyli reszta już odpłynęła.- mruknęła bardziej do siebie, niż kompanki, lecz Chow i tak wszystko słyszała.- Tak jak się umawialiśmy. Bardzo dobrze.
Thalia gwizdnęła z zadowolenia i bez ostrzeżenia weszła do zimnej wody. Zanurzyła się zaledwie do kolan i już mogła wejść do łódki. Chow jednak dalej stała w miejscu, nie wiedząc, czy ma pójść za rudą dziewczyną.
-Czy nie użyłaś przypadkiem słowa „okręt”?- zapytała, patrząc pochmurnie na ich środek transportu.
-Acha, użyłam. A teraz wskakuj i bierz się do wiosłowania.
-Nie chcę nic mówić, bo kto jak kto, ale ty powinnaś znać się na rzeczy.- zaczęła, gdy obie wiosłowały, płynąc powoli po morzu.- Ale okręty to nie małe łódki z wiosłami.
-Ktoś tu strasznie wybrzydza.- zauważyła Thalia, jednak zaraz znów zaczęła się śmiać.- Słuchaj, musimy tym dopłynąć do tamtego klifu.- wskazała ręką wysoką, białą skałę.
-Hm… niech zgadnę. Za nim masz swoją  p r a w d z i w ą  łajbę, tak?- Chowlie szybko wydedukowała, kładąc mocny nacisk na słowo „prawdziwą”. Thalia potwierdziła skinieniem głowy.
-Tak, właśnie tak. A teraz bierz się do wiosłowania, bo inaczej zniesie nas na mieliznę.

                                                                              ~***~

Gdy obie dziewczyny dopłynęły do celu, powitał ich dość dziki, głośny, ale z pewnością pozytywny okrzyk załogi. Thalia chwyciła czyjąś rękę, która pomogła jej się wdrapać na pokład, a następnie w ten sam sposób pomogła Chow.
-To znacznie lepsza łajba, niż tamto.- mruknęła, ale po jej głosie Thalia wyczytała, że jest całkiem zadowolona.
-A jak! Ma się rozumieć! W końcu to nie byle jaka szalupa, panienko.- odezwał się ktoś z załogi. Thalia była pewna, że służył pod nią już od jakiegoś czasu, ale nie była w stanie przypomnieć sobie jego imienia. Z resztą, na pokładzie pirackich okrętów, gdy nie było się nikim ważnym, nosiło się miano „Ty”, lub „Zapity ryj”, dlatego też Thalia nie zadawała sobie trudu, by przypomnieć sobie imię tego Pirata. Jeśli go nie pamiętała, oznaczało to po prostu, że nie był nikim ważnym i tyle.
-Ej, zaraz!- odezwał się rosły, ciemnoskóry mężczyzna. Był łysy, a w ręku trzymał szablę. Podszedł do dwóch kobiet, przyglądając im się w tym samym czasie. Ale na każdą patrzył inaczej.
Na Thalię spojrzał z posłuszeństwem w oczach, gdyż w końcu to ona wydawała tutaj rozkazy. Ale Chow już nie zaszczycił takim spojrzeniem. Sztorm, widząc już co się święci, spiorunowała mężczyznę, posyłając mu jedno z najbardziej morderczych spojrzeń.
-Tknij ją tylko, a popamiętasz.- mruknęła. Pirat zawahał się przez chwilę, ale zaraz dodał.
-Kobieta na statku przynosi pecha.
-Pływasz pod rozkazami kobiety, więc stul pysk!- krzyknął ktoś inny. Thalia rozpoznała głos Gibbs’a, swego pierwszego oficera i od razu poprawił jej się humor. Ten zawsze wiedział jak komuś nagadać.
-Jeszcze jakieś sprawy?- spytała, przyglądając się niezadowolonemu majtkowi.
-Nie, żadnych.- mruknął. Thalia jednak nie wierzyła mu ani trochę. Wyjęła swój nóż i przycisnęła go do gardła mężczyzny. Nikt na pokładzie nie protestował, bo dlaczego by mieli?
-A gdy jeszcze raz się tak odezwiesz, to rzucę się Skacie na pożarcie. Rozumiemy się?- Thalię niezmiernie bawiło to, ile mogła zrobić, dzięki tytułowi. Sam fakt, że nazywano ją kapitanem, sprawiał że ulegali jej rośli ludzie, wyżsi o co najmniej półtorej głowy. Chow chyba też to zauważyła, bo zaśmiała się rozbawiona.
-Ciekawy widok, nie ma co.
Thalia skinęła głową i po wykrzyczeniu kilku rozkazów i wulgarnych epitetów w stronę co poniektórych, znów wróciła do nowej towarzyszki.
-Witamy na pokładzie „Przeklętej Syreny”- dziewczyna znów przyłożyła dwa palce do kapelusza, salutując teatralnie. Chow lekko uniosła jedną brew.
-„Przeklęta Syrena”? To dopiero niecodzienna nazwa. Słyszałam już o „Ścigaczu”, „Śmiałku”, a nawet „Latającym Holendrze”. Ale czegoś takiego jeszcze nie słyszałam.
-Wiesz… tak naprawdę to ten okręt nosił kiedyś inną nazwę. Zmieniliśmy ją zaraz po tym gdy… pożyczyliśmy tę łajbę.- ruda Piratka mrugnęła to towarzyszki porozumiewawczo.- No, ale przejdźmy do innych kwestii. Co sprowadza cię do Dernier? Ostatni Ląd, co? Kraj wolności, jak to mawiają!
-Pytasz z ciekawości, czy to tutaj obowiązkowe?
-Z ciekawości. Nie musisz odpowiadać. Ale zanim cię tam dowieziemy, wolałabym uzgodnić cenę.
Nowo poznana dziewczyna lekko zmarszczyła brwi. Najwyraźniej nie lubiła poruszać tego tematu, a Thalia dobrze o tym wiedziała. Przecież widziała to już wcześniej. Chow przystawiła nóż do szyi oberżysty. Jednak nie zrobiłaby tego tutaj. Głównie dlatego, że to jest statek Piratów i tutaj obowiązują inne prawa. Oraz dlatego, że Thalia nie dałaby się zaskoczyć, a przy odrobinie nieuwagi Chow mogłaby stać się karmą dla jej Each Uisce. Chociaż Thalia wołała by do tego nie doszło, gdyż polubiła dziewczynę.
-Ech… no niech będzie, Ile?
-A kto tu mówi o pieniądzach?- Thalia uśmiechnęła się chytrze.- Tutaj obowiązują inne zasady.
-A więc czego chcesz?
-Hm… twojego milczenia.- dziewczyna przymrużyła oczy.
-Słucham?
-Widziałam papier, który wczoraj pokazałaś oberżyście. Królewski Goniec, co? Posłuchaj, mamy swoje powody, by jakikolwiek król nie wiedział, że tutaj pływamy, jasne? Z resztą, domyślam się jakiego krla masz na myśli, skoro płyniesz na Ostatni Ląd. Więc w zamian za podwóz, chcemy twojego milczenie, rozumiemy się?


Chow? Będziesz milczeć, czy mamy wyrzucić cię za burtę? >:D

13 komentarzy:

  1. Ja tobie dam wyrzuć... A gdzie mój qń?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Qń! Oj... zapomniałam o nim 0-0

      Usuń
    2. I czo tez? Bynde musiała sprawić sobie nowego ;P
      Swoją drogą można mieć dwóch towarzyszy? Bo przydał by mi się qń (ale jakiegoś magicznego) a nie chcę tracić ozziego :)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. W sumie...nie taki głupi pomysł. Każdy może mieć jednego towarzysza i jednego WIERZCHOWCA. Co wy na to? Zwierzaki nadające się do osiodłania które już istnieją (jak Skrzydłogwizd czy Skata) zostaną w formularzu przeniesione z Towarzysza na Wierzchowca. To powinno załatwić sprawę :)
      A póki co żeby nie komplikować możesz napisać opo jak na Dernier zdobyłaś swojego qnia. Może coś ciekawego ci do głowy wpadnie? x3

      Usuń
    5. Wiesz jako goniec muszę wszędzie się dostać wiec myślałam o slempirze :D

      Usuń
    6. Sleipnirze? Koń typowo Vastaański XD Według mitologii był to syn Lokiego (tak, wiem, porąbane geny) i prezent dla jego ojca, Odyna. Najszybszy qń świata, czyli coś w stylu greckiego Ariona.
      (Nyan musi pochwalić się swoją wiedzą -,-)

      Usuń
    7. Chwalenie się swoją wiedzą nie jest wcale takie złe ^^"

      ~ Specjalistka się odezwała

      Usuń
    8. Wiem, miał 8 nóg aby mógł biegać po niebie, ziemi i morzu (ha! Ursa tyż cóś wi :P )

      Usuń
    9. O! Ursa będzie mieć qnia o ośmiu nogach? Skoro będzie biegać po morzu to może w końcu Skata znajdzie godnego towarzysza, którego nie będzie chciała... Zjeść? ^^"

      Usuń
    10. Można spróbować razem pogalopować za horyzont a później najwyżej odlecę :P

      Usuń
    11. Zasalutuję ci na pożegnianie xp

      Usuń